piątek, 30 grudnia 2016

Sobota pełna wrażeń, czyli o tym,jak odkryłyśmy najpiękniejszą dzielnicę Rzymu- Zatybrze :)

Sobotnie zwiedzanie rozpoczynamy  od wyprawy metrem na stację Flaminio Piazza del Popolo. Tuż przy wyjściu z metra znajduje się okazała brama Porta Flaminia, przez którą wchodzimy  na Plac wszystkich Ludzi( Piazza del Popolo)- uznany za jeden z najpiękniejszych placów Europy.

Porta Flaminia




Warto wspomnieć, że Porta Flaminia to jeden z najstarszych elementów tego miejsca, powstała w III w n.e. jako część Murów Aureliańskich, wielokrotnie była przebudowywana, w związku z czym jej wygląd znacznie się różni od tego z czasów starożytnych. Porta Flaminia była niezwykle ważnym elementem w Rzymie, gdyż stanowiła pierwszy fragment  miasta jaki widziały wjeżdżające tu orszaki. Pielgrzymi i podróżnicy poruszający się drogą konsularną Via Flaminia właśnie tą bramą wkraczali do Wiecznego Miasta!
Sam plac Popolo również jest niezwykle charakterystycznym miejscem w Rzymie, gdyż to właśnie tutaj zaczynają się starożytne Pola Marsowe oraz papieskie Wieczne Miasto z trójzębem malowniczych ulic: via del Corso, Via Babuino, Via della Ripetta.

Na początku naszą uwagę przykuwa stojący pośrodku placu 24 metrowy obelisk egipski. Niestety fontanna wewnątrz której znajduje się ten powstały dla faraona Ramzesa II obelisk, jest w remoncie:( Zdjęć zatem nie robimy i udajemy się dalej.

No dobrze jest jedno, ale nie wiele z niego wynika :P 


Nie da się również nie zwrócić uwagi na przylegający do bramy najstarszy na tym placu kościół- bazylika S. Maria del Popolo :)

Bazylika S. Maria del Popolo
Napięty grafik zwiedzania nie pozwala nam na wejście do środka, z zaufanych źródeł wiem jednak,że miejsce to jest godne polecenia! :) Szczególnie dla fanów malarstwa  Caravaggio- w kaplicy Cerasi znajdują się bowiem jego dwa obrazy: " Nawrócenie Św. Pawła" oraz "Ukrzyżowanie Św. Piotra".
Delektując się względną ciszą i brakiem tłumów ( jest dość wczesna pora, więc plac jest w miarę pusty) obchodzimy plac wzdłuż i wszerz, a następnie schodkami ukrytymi za ciągiem budynków, wśród których znajduje się min. muzeum Leonardo da Vicni, udajemy się na Wzgórze Pincio :)

Jeden z tzw. kościołów bliźniaczych- "Kościół Artystów"
Chwila wytchnienia w drodze na taras widokowy na Wzgórzu Pincio


 Sam widok z tarasu może nie powala na kolana, ale warto się tutaj udać,szczególnie jeśli szukacie chwili wytchnienia. Z pewnością znajdziecie ją w niesamowitych ogrodach Parku Villa Borghese :)




Żeby zobaczyć takie widoki, trzeba było się udać nieco dalej, w kierunku Pałacyku Valadiera :)


 Park ten jest jednym z najstarszych parków publicznych w Rzymie i rozciąga się na powierzchni 80 ha. Miejsce to zachwyca malowniczymi ścieżkami z rosnącymi wokół wiekowymi piniami ( to takie drzewo z gatunku sosnowatych), licznymi fontannami i rzeźbami( znajdują się tutaj 224 popiersia słynnych postaci! ). Dla mających więcej czasu, polecam odwiedzenie Muzeum Galeria Borghese :)Jeśli zdecydujecie się na wizytę, będziecie mogli podziwiać obrazy takich malarzy jak Rafael, Caravaggio, Tycjan czy Rubens. My z racji braku czasu, postanawiamy skupić się na odpoczynku w tym niezwykłym miejscu, po to,aby nabrać sił na dalsze zwiedzanie! ;) Z najważniejszych miejsc do zobaczenia w tym parku ,udaje nam się odwiedzić Pałacyk Valadiera ( nie wchodzimy do środka, gdyż mieści się tutaj restauracja z cenami zdecydowanie nie na naszą kieszeń :P) oraz Zegar Wodny. Pozostałe "must see" w tym miejscu, takie jak Ogród Wodny czy Obelisk Antoniusa zostawiłyśmy sobie na następny raz ;)


Pałacyk Valadiera

Zegar Wodny


Nasz kolejny cel to Zamek Św. Anioła ( i znowu ta fascynacja książką "Anioły i Demony" ) :) Oczywiście udajemy się tam pieszo, zwiedzając przy okazji najpiękniejsze zabytki Via del Corso,którą ruszamy w kierunku Piazza Cavour. Plac zachwyca nas swoją elegancją, gdyż w otoczeniu palm znajduje się tam pomnik hrabiego Cavour oraz niesamowity Pałac Sprawiedliwości :)
Prawda jednak jest taka, że najbardziej cieszy nas fakt, iż z tego placu  zaledwie kilka kroków dzieli nas do naszego celu ;) { sobota również była niezwykle upalna :P}

Pałac Sprawiedliwości
Zamek Św. Anioła nie rozczarowuje, zdecydowanie polecam zwiedzenie tego miejsca nie tylko fanom książek Dona Browna ;) Pierwotnie budowla ta pełniła funkcję mauzoleum- grobowca cesarza Hadriana i jego następców. Około V wieku  zamieniono go w fortecę, która przez setki lat pozostawała najpotężniejszym punktem obronnym Rzymu – ten kto posiadał klucze do zamku był faktycznym władcą miasta. Twierdza ta przede wszystkim miała chronić papieża i bazylikę Św. Piotra. W 1227 roku w  powstał ukryty korytarz (passetto) łączący Zamek z pałacami przy Bazylice Św. Piotra , który zapewniał papieżom możliwość ucieczki do fortecy.
Swoją nazwę Zamek ,jak i przylegający do niego Most Aniołów, zawdzięcza  legendzie o cudownym pojawieniu nad Mauzoleum Archanioła Michała, który obronił rzymian przed epidemią dżumy. Według podań papież Grzegorz I Wielki, prowadząc pokutną procesję, ujrzał na szczycie budynku Anioła chowającego miecz do pochwy. Miało to oznaczać przebłaganie Boga i rychły koniec epidemii. Dzisiaj w tym niezwykłym miejscu możemy podziwiać pomieszczenia apartamentów papieskich, dawny sprzęt militarny czy też małe muzeum wojska. Warto również wspomnieć o tym, że z tarasu zamku można podziwiać wspaniałą panoramę Rzymu i Watykanu :)

Zamek Św. Anioła
Most Aniołów



Na tarasie słońce świeciło wyjątkowo mocno ;)


Zainteresowanych historią Aniołów związanych z tym niezwykłym zamkiem odsyłam tutaj: Zamek,Most,Archanioł i 10 aniołów :)
My tymczasem prosto z Zamku Św. Anioła udałyśmy się do Watykanu :) Pierwszą rzeczą ,jaką zrobiłyśmy po przekroczeniu granic Watykanu, był zakup lodów ! :) Jak zwykle byłe pyszne :) Przyjemnie schłodzone udałyśmy się w stronę Placu Św. Piotra, by z oddali podziwiać monumentalną Bazylikę Św. Piotra :)


Bliższe zwiedzanie tego miejsca postanowiłyśmy sobie zostawić na później, gdyż lejący się żar z nieba, skutecznie uniemożliwiał nam delektowanie się widokami :P 
Kolejnym punktem na naszej mapie w tym dniu była Fontanna di Trevi :)  Z stacji metra Ottaviano /S. Pietro dojechałyśmy do stacji Barberini :) Nie miałam już sumienia ciągnąć tam dziewczyn na pieszo ;)
Fontanna di Trevi to podobno jedno z najromantyczniejszych miejsc w Rzymie( ale chyba tylko wtedy,gdy nie ma tam tłumów turystów :P). Ta barokowa fontanna mająca 20 metrów szerokości i 26 metrów wysokości zachwyca nie tylko swoimi rozmiarami, ale także refleksami słonecznymi na falującej tafli wody w niecce basenowej. Legenda głosi,że turysta musi wrzucić przez ramię, koniecznie za siebie, do fontanny drobniaki- dzięki temu los ponownie pokieruje go do Rzymu :) My drobniaków do fontanny nie wrzuciłyśmy, gdyż dopchanie się do niecki basenu graniczyło z cudem! Wniosek z tego płynie tylko jeden: jeśli chcecie zobaczyć tę niezwykłą budowlę w ciszy i spokoju, koniecznie idźcie tam nocą! Sztuczne oświetlenie dodaje fontannie uroku, a mniejsza liczba turystów jest nieoceniona ;)


Tylu tam było ludzi, że nawet zdjęcie nie cieszyło :P
Zmęczone chodzeniem w pełnym słońcu, postanawiamy powrócić do hotelu i odświeżyć się trochę :) Ola zostaje już na miejscu,aby obejrzeć mecz ( w końcu Euro 2016 mieliśmy w tym czasie), my zaś z Marysią udajemy się na podbój Zatybrza! :) Ze stacji metra Termini ,udajemy się na dworzec autobusowy i wsiadamy w linię H, którą dojeżdżamy na przystanek Sonnino/S.Gallicano. Stamtąd już dosłownie kilkaset metrów dzieli nas od najstarszej i zarazem najpiękniejszej dzielnicy Rzymu- Zatybrza/Trastevere :) W starożytności dzielnicę tę zamieszkiwali Etruskowie, później robotnicy i biedota, stąd dawniej miejsce to było kojarzone z biedotą. Dziś dzięki swojemu naturalnemu charakterowi miejsce to jest uwielbiane nie tylko przez turystów,ale również przez rodowitych Rzymian :) Poza licznymi atrakcjami turystycznymi, znajdziecie tutaj min. jeden z najstarszych romańskich kościołów w mieście -  Santa Maria in Trastevere bądź Kościół Świętej Cecylii z kryptą, w której przechowywane są jej relikwie;Zatybrze zachwyca ciasnymi uliczkami, przytulnymi zaułkami, małymi zakładami rzemieślniczymi ( w jednym z nich kupiłam piękne kolczyki a Maryśka bransoletkę ;), prawdziwie włoskimi knajpkami oraz placem Marii Panny z jedną z najstarszych fontann w Rzymie :) Najpiękniejsze zakątki Zatybrza w niezwykle dokładny sposób opisuje mój ulubiony blog o Rzymie Zagubieni w Rzymie i tam też odsyłam zainteresowanych poszerzeniem swojej wiedzy na temat tego miejsca :) 
My spacer po Zatybrzu rozpoczynamy od Fontanny Więźnia , następnie ciasnymi uliczkami udajemy się w kierunku Placu Św. Marii- trzeba wiedzieć, że wszystkie uliczki na Zatybrzu prowadzą właśnie do tego placu!


Fontanna Więźnia






Kościół Św. Marii




Fontanna na Placu Św. Marii
 Spacerując po magicznych uliczkach, wchodzimy do małej pizzeri, gdzie obsługuje nas Włoszka polskiego pochodzenia! :) Co prawda po polsku nie mówi, ale niebieskie oczy i jasne włosy szybko ją zdradzają :) Chwilkę rozmawiamy, po czym skupiamy się na spałaszowaniu jak zwykle pysznej pizzy :)




I jak nie kochać Zatybrza? ;)
Tego dnia, moja córka po raz kolejny udowodniła mi,że jest małą bohaterką! Mimo zmęczenia, podjęła decyzję,że do Watykanu idziemy z Zatybrza pieszo! :) Po jakiejś godzinie wolnego spaceru dotarłyśmy do Watykanu! Jakże innego od tego, który widziałyśmy rano! Przede wszystkim na Placu Św. Piotra było pusto i na spokojnie mogłyśmy obejść Bazylikę ze wszystkich stron. Był również czas,żeby bliżej podejść do straży papieskiej :) Zdecydowanie późne popołudnie/wieczór to dobry czas, aby zobaczyć to najmniejsze państwo świata!



Na żywo Ci panowie robią niesamowite wrażenie :P


ktoś zapomniał posprzątać, ale choć ptaszki miały co zjeść ;)
Pełne wrażeń, po kolejnym niesamowitym dniu w Wiecznym Mieście metrem udajemy się do hotelu :) Pora na sen, bo rano trzeba wcześnie zająć kolejkę do Muzeów Watykańskich ;)

niedziela, 4 grudnia 2016

Spacerkiem po Wiecznym Mieście - dzień pierwszy - część 2 :)

Po wspaniałych lodach przy Via Cavour, pełne energii ruszamy w kierunku Placu Weneckiego ( O zabytkach, które zwiedziłyśmy przed lodami na Via Cavour przeczytacie tutaj : O Koloseum, Pantenonie i Forum Romanum :). Bardzo szybko dochodzimy do monumentalnej budowli ( kolejnej ;) zwanej Ołtarzem Ojczyzny lub Pomnikiem Viktora Emanuella II .
Pomnik ten dla Włochów jest miejscem upamiętniającym jedność ich ojczyzny i wolność. Wewnątrz znajduje się muzeum historyczne poświęcone zjednoczeniu Włoch( wstęp bezpłatny). Tym razem odpuszczamy sobie muzeum i kierujemy się prosto na taras widokowy :) Z tego miejsca można się  udać jeszcze  wyżej i windą dojechać na sam szczyt pomnika ( tutaj wstęp jest płatny, odpowiednio 7 i 3,5 euro). Znaczna część tarasu jest w cieniu, więc postanawiamy tam zostać nieco dłużej :) Co ciekawe, po tarasie chodzi "strażnik"( wyglądem przypominający żandarmów z filmów z Louisem de Funesem- zdaję sobie sprawę, że francuskiemu żandarmowi daleko do włoskiego strażnika, ale tak mi się skojarzyło :P) i pilnuje porządku :) Zwraca uwagę zbyt hałaśliwym turystom oraz tym, którzy zajmują "nieobyczajne pozy" - podczas naszej wizyty gwizdkiem zostały upomniane osoby, które na wygodnym murku  zajęły pozycję leżącą ;)

Niektórzy twierdzą,że pomnik ten przypomina swoim wyglądem tort weselny ;)  Trzeba jednak przyznać, że robi wrażenie ;)

Główną częścią tej budowli jest konny posąg Victora Emanuela II. Tuż pod nim stoi płaskorzeźba bogini Rzymu ,usytuowana na złotym tle.
Chwila wytchnienia na tarasie ;) Mina Maryś mówi wszystko, ale była bardzo dzielna :P
Z Placu Weneckiego wąskimi, niezwykle malowniczymi uliczkami udajemy się w kierunku Panteonu :) 
Takie widoki zawsze przykuwają moją uwagę ;)
 




Panteon musi robić wrażenie, między innymi dlatego, że jest to jeden z najlepiej zachowanych zabytków starożytności. Ta majestatyczna świątynia wzniesiona w 125 r. n.e. ku czci siedmiu najważniejszych bóstw Rzymu, na początku VII wieku została zaadoptowana na kościół chrześcijański Santa Maria ad Martyres – Najświętszej Marii od Męczenników. Historia tego miejsca sięga jednak jeszcze wcześniej. Budowla ta powstała w miejscu, gdzie w 27 r. p.n.e. została wybudowana świątynia ku czci boskich patronów Rzymu. W 80 r. n.e. świątynia ta spłonęła ,robiąc tym samym miejsce dla odbudowanego z inicjatywy cesarza Hadriana Panteonu. Świątynia została zaprojektowana w inny sposób, ale pozostawiono oryginalny, zachowany po pożarze prostokątny portyk z kolumnadą i napisem fundacyjnym dedykowanym Agryppie : " Wzniesiony przez Marka Agrypę, syna Lucjusza, konsula po raz trzeci."
Wnętrze Panteonu przede wszystkim wyróżnia się klimatycznym półmrokiem i przyjemnym chłodem :) Jak w każdym kościele jest tu mnóstwo kapliczek, grobowców i ołtarzyków,ale tak naprawdę największe wrażenie robi akustyka tego miejsca oraz gra świateł, którą możemy podziwiać dzięki  jedynemu oknu w Panteonie- oculusowi. Jest to odkryty  otwór o średnicy 9 metrów przez który wpada do wewnątrz tej świątyni naturalne światło :) Nie da się tego opisać, to po prostu trzeba zobaczyć!
Prosto z Pantenonu, gnane głodem, udajemy się do najlepszego baru  w Rzymie :) Z przesympatyczną obsługą i jeszcze lepszymi cenami :) W barze FLO RIDA ,zlokalizowanym przy ulicy Via Florida najadamy się do syta prawdziwie włoską pizzą ( uwaga za porządne porcje dla siebie i Maryś płacę zaledwie 5 euro! To lubię! ;)

To nie Perła, a Peroni :P

Z Via Florida ruszamy prosto na Piazza Navona. Jest to jeden z najbardziej obleganych przez turystów plac w Rzymie. Niewątpliwie ma on swój urok i będąc w Wiecznym Mieście  nie można pominąć tego miejsca :) Ja jednak jestem zdania, że mimo wszystko, piękniejszym, a na pewno bardziej magicznym jest plac Marii Panny na Zatybrzu ( tej najstarszej dzielnicy Rzymu poświęcę kolejny post ). Historia tego placu sięga pierwszego wieku naszej ery, kiedy to na życzenie cesarza Domicjana rozpoczęto tutaj budowę stadionu na 30 tysięcy widzów. Do dziś plac swoim kształtem przypomina tor wyścigowy dla rydwanów konnych :) Centralnym miejscem piazza Navona jest Fontanna Czterech Rzek. Została ona zaprojektowana w 1651 r. przez rzymskiego artystę - Giovanii Lorenzo Berniniego.
Głównym elementem fontanny jest egipski obelisk sprowadzony z cyrku Maksencjusza. Zgromadzeni wokół obeliska czterej panowie ,symbolizują cztery rzeki z czterech kontynentów :)Postać z podniesioną ręką to Rio de la Plata ( Ameryka Południowa) , mężczyzna dosiadający konia jest uosobieniem Dunaju (Europa), Pan z odkrytą głową to Nil ( Afryka), ostatni zaś przedstawia Ganges ( Azja). Osobiście Fontanna Czterech Rzek kojarzy mi się z książką "Anioły i Demony", gdyż to właśnie tutaj ginie ostatni z czterech kardynałów, który nie pojawił się na konklawe. 

Niestety zdjęcie nie wyszło do końca...ale sami rozumiecie- były kolejki do odpowiedniej miejscówki, więc nie miałam jak poprawiać :P 


Fontanna Czterech Rzek z drugiej strony :)
 Na Piazza Navona znajdziemy jeszcze dwie fontanny, znajdujące się na przeciwległych krańcach placu. Z jednej strony Fontanna del Moro z centralną postacią Maura, z drugiej zaś Fontanna Neptuna z Neptunem w otoczeniu nimf .
Z Piazza Navona ruszamy w kierunku Tybru, aby wzdłuż niego dostać się do placu Hiszpańskiego- ostatniego punktu wycieczki na dziś :)Dziewczyny są już wykończone- nic dziwnego ( nawet na mapie, dystans który przeszłyśmy zaczyna robić wrażenie ;) Dalej jednak jestem zdania, że aby móc dobrze poznać Rzym, trzeba go zwiedzić na pieszo!
Po drodze do Placu Hiszpańskiego, fundujemy sobie małe szaleństwo! Mimo zakazu, znajdujemy mniej obleganą fontannę i korzystając z okazji, postanawiamy się schłodzić :) Co ciekawe, za naszym przykładem rusza wycieczka ,chyba z Azji, i po chwili kilka równie szalonych osób, urządza sobie kąpiel w sadzawce! Radocha i ulga dla stóp nie do opisania! ;)

Wreszcie radość na buzi :P
Do Piazza di Spagna docieramy ulicą Condotti, na której znajduje się mnóstwo luksusowych butików. Miejsca te głównie okupują turyści z Azji- zawsze zastanawiam się nad tym fenomenem ;)





Bardzo szybko docieramy do Schodów Hiszpańskich i tutaj pierwsze i na szczęście ostatnie  rozczarowanie :( Schody są w remoncie i nie można się do nich dostać. Nic dziwnego ,że wymagają renowacji, wszak powstały w latach 1723-1726 i szybko stały się symbolem Wiecznego Miasta. Do popularności tego miejsca przyczyniła się również jedna z scen filmu "Rzymskie Wakacje" z niezapomnianą Audrey Hepburn w roli głównej :) Schody łączą plac z stojącym na skraju wzgórza Pincio kościołem Trinità dei Monti ( Kościół Świętej Trójcy). Powstały one dwa wieki później i miały za zadanie podkreślać symbolikę Kościoła. Złożone z trzech poziomów ( jeden Bóg w trzech osobach), w swoim najniższym poziomie przypominające falę morską ,będącą symbolem potęgi Ducha Świętego , miały poprzez swoje piękno kierować umysł ludzki ku Bogu :)



Sam Plac Hiszpański nie wyróżnia się niczym szczególnym, choć z pewnością, gdyby była możliwość posiedzenia na schodach, miejsce to znacznie zyskałoby w moich oczach. Wytchnienia szukamy, przysiadając na fontannie znajdującej się u podnóża schodów. Ta barokowa fontanna została zaprojektowana przez wspomnianego już wcześniej Beniniego.



Z Placu Hiszpańskiego udajemy się prosto do metra i ruszamy w kierunku naszego hostelu :) Jutro czeka nas równie wyczerpujący dzień :)