sobota, 5 listopada 2016

Spacerkiem po Wiecznym Mieście - dzień pierwszy :)

Na zwiedzanie Rzymu mamy tylko trzy dni, więc plan naszego spaceru jest dość napięty :) Trasy opracowuje na podstawie naszych preferencji z cyklu " To muszę koniecznie zobaczyć,bo... " ;)
i fantastycznego bloga o Rzymie Zagubieni w Rzymie :)
Spacer rozpoczynamy od symbolu Rzymu, czyli Koloseum. Na start zaskakuje mnie fakt, że Koloseum znajduje się dosłownie kilkadziesiąt metrów od  stacji metra :) Wychodzimy z budynku
i nagle wielkie wow! :)



Nim jednak dostaniemy się do środka tego antycznego amfiteatru, musimy odstać swoje w kolejce :)
Co prawda jest osobna kolejka dla posiadaczy karty Roma Pass, ale niewiele skraca to czas oczekiwania na wejście.

W kolejce ;) 



Nic dziwnego ,że Koloseum zostało uznane za jeden z nowych cudów świata :) Po wejściu do środka zostajemy dosłownie przytłoczone ogromem i majestatem tego miejsca. Koloseum, którego budowa rozpoczęła się w ok. 70 r.  lub 72 r. z inicjatywy cesarza Wespazjana, założyciela dynastii Flawiuszów, zajmuje powierzchnię 2 ha !!! Ta budowla w kształcie elipsy ma długość 188 m ,szerokość 156 m, obwód 524 m i  wysokość 48,5 m. Mimo,że spędzamy tam prawie 2h nie udaje nam się zobaczyć wszystkiego. Największe wrażenie robią na nas szczątki drewnianej areny Koloseum i zachowane podnośniki dla ludzi i zwierząt.Trudno uwierzyć, że z lochów ,gdzie przetrzymywani byli więźniowie i zwierzęta,byli oni "dostarczani" na arenę właśnie przy pomocy tych podnośników. Sama arena pokryta była wodoodpornym materiałem na który nasypywano piach, w który wsiąkała krew pokonanych.

Po lewej stronie widoczny podnośnik


Plan Koloseum

Amfiteatr ten w czasach swojej świetności mógł pomieścić 60 tysięcy Rzymian głodnych krwawych widowisk, takich jak walki gladiatorów, wyścigi rydwanów, walki zwierząt i publiczne egzekucje.
Warto jednak zaznaczyć ,że niektóre grupy społeczne miały całkowity zakaz wchodzenia do koloseum: grabarze, aktorzy i byli gladiatorzy. Na trybunach również obowiązywał podział ze względu na płeć i status społeczny.
Spragnione cienia udajemy się w stronę Palatynu ( bilet do Koloseum obejmuje również Palatyn), nim jednak tam wejdziemy, dziewczyny rozkładają się w cieniu drzewa, a ja udaje się na poszukiwanie wody :)Wbrew pozorom nie było to takie proste, w ścisłym otoczeniu Koloseum nie było żadnego sklepu, więc musiałam się udać w jedną z bocznych uliczek ( od główniejszej ulicy Via Cavour),aby zrobić dość spore zapasy wody :)
Odpowiednio nawodnione ( jak wspominałam w poprzednim poście, czerwiec to najmniej odpowiedni moment na zwiedzanie Rzymu ;)) kierujemy się w stronę Palatynu. Na tym  legendarnym wzgórzu znaleziono najstarsze ślady osadnictwa w Rzymie. Z nim również związana jest historia założycieli Wiecznego Miasta- Remusa i Romulusa. Któż nie pamięta z nas tej historii o wilczycy, która wykarmiła własnym mlekiem porzuconych bliźniaków ? Podobno u stóp Palatynu znajduje się grota, w której mieszkali.
Na Palatyn wchodzimy od strony ulicy Via Di San Gregorio, ponieważ jest najbliżej zlokalizowana Coloseum :) Po przekroczeniu bramy ( znowu stoimy w mniejszej kolejce dzięki karcie Roma Pass :)) kierujmy się w stronę cienia i  planu wzgórza :) Palatyn jest ogromny i praktycznie na całym jego obszarze zlokalizowane są przeróżne zabytki. Spacer po tym niesamowitym parku, jest niczym powrót do przeszłości.




Zaopatrzone w mapkę na telefonie udajemy się już żwawym ( o ile można się tak poruszać w 40C upale :P) krokiem w stronę interesujących nas zabytków. W drodze na stadion palatyński cesarza Domicjana robimy sobie ostatnią fotkę z widokiem na Koloseum, a następnie odpoczywamy już przy samym stadionie.

Ostatnia fotka z Koloseum w tle ;)

A oto i Stadion Cesarza Domicjana
Przy stadionie Maryś sygnalizuje wielką potrzebę siusiu :P {Zostało to nawet uwiecznione na zdjęciach ;)} Nie zastanawiając się zbyt długo, kierujemy swe kroki w kierunku Muzeum Palatyńskiego ( tam jest wc:)). Nim jednak tam dojdziemy,mijamy jeszcze ruiny prywatnej części rezydencji Domicjana,czyli tzw. Domus Augustana. Podzielony on jest na część północną i leżącą poniżej część południową . Na nas większe wrażenie robi część południowa, która składała się
z dziedzińca z dwukondygnacyjnym portykiem na środku którego stała fontanna :)
 
Południowa część Domus Augustana
Pierwszym miejscem,które odwiedzamy w Muzeum Palatyńskim jest oczywiście wc, ale w końcu pisząc za Terencjuszem( jakby nie było wciąż w klimatach Rzymu ;) :" Nic, co ludzkie nie jest mi obce" ;) Korzystając z faktu, że muzeum jest klimatyzowane, postanawiamy je zwiedzić :) { Do Oranżerii w Paryżu też weszłyśmy ze względu na klimatyzację i jak się później okazało, to był strzał w dziesiątkę! Tym razem było podobnie :)}W poszczególnych salach udaje nam się obejrzeć rekonstrukcję wzgórza palatyńskiego i jego zabudowy. To naprawdę robi wrażenie! Ponadto wzbogacamy swoją wiedzę o historię powstania Rzymu, właśnie dzięki licznie wyświetlanym tam prezentacjom multimedialnym. Po wyjściu z muzeum kierujemy się w stronę reprezentacyjnej części Pałacu Domicjana,czyli Domus Flavia. Na dłużej nasze oczy  zatrzymują się na części jadalnej, w której zachowały się resztki marmurowej posadzki !!! Nieopodal znajdują się ruiny Świątyni Apolla, połączone niegdyś tarasem z rezydencją Cesarza Oktawiana Augusta . Obejrzawszy ze wszystkich możliwych stron rezydencję Oktawiana udajemy się do ruin domu, w którym mieszkał założyciel Rzymu- Romulus! Upał znowu daje o sobie znać, więc postanawiamy udać się w kierunku słynnych Ogrodów Farnese, zbudowanych na ruinach rezydencji cesarza Tyberiusza, i tam poszukać wytchnienia w cieniu :)Po drodze do ogrodów mijamy jeszcze ruiny Świątyni Magna Mater, antyczne zbiorniki na wodę,czyli tzw. cysterny i Casa di Livia, czyli prywatną rezydencję żony cesarza Augusta- Liwii. Wreszcie docieramy do upragnionego cienia i rozkładamy się na ławce robiąc sobie mały piknik ;) Naładowane energią ruszamy w kierunku tarasów widokowych, aby po raz pierwszy podziwiać panoramę Rzymu :)




Widok na Forum Romanum

Forum Romanum c.d. :)
Prostu z tarasów ruszamy w dół ,aby z bliska przyjrzeć się Forum Romanum. Po drodze mijamy źródełka  z pitną wodą i uzupełniamy butelki :) { W Rzymie można spotkać wiele takich kraników z pitną wodą :) Bezcenne, szczególnie podczas upału ;)} 
Forum Romanum ,inaczej zwane Forum Magnum to najstarszy plac miejski w Rzymie. Miejsce to przez setki lat było miejscem odbywania się najważniejszych uroczystości publicznych. Warto jednak zwrócić uwagę na to,że był to nie tylko polityczny i religijny ośrodek starożytnego Rzymu,ale również towarzyski. Poza licznymi posągami, łukami triumfalnymi, portykami oraz świątyniami ( Świątynia boskiego Juliusza, Świątynia Wespazjana, Świątynia Antoniusa i Faustyny,Świątynia Westy, Świątynia Romulusa czy ruiny największej świątyni starożytnego Rzymu- Świątyni Wenus i Romy), znajdziemy tam również ruiny świątyni poświęconej Cloacine, czyli bogini ścieków :)Nie jest to przypadek,że właśnie tej bogini Rzymianie oddawali cześć. Jak się okazuje, starożytni Rzymianie byli niezwykle otwarci ,jeśli chodzi o kwestie związane z defekacją! Niezwykłe jest również to,że toalety były uznawane za najlepsze miejsce do spotkań i pogawędki! Zaskakujące, prawda? :P Zainteresowanych tematem fizjologicznych czynności starożytnych Rzymian odsyłam tutaj: Cała prawda o robieniu kupy w Cesarstwie Rzymskim.





Najstarszy plac miejski w Rzymie, cały skąpany w słońcu, daje nam w kość ;) i po wyjściu postanawiamy pójść na lody :) Na naszej mapce kolejny przystanek to Ołtarz Ojczyzny Rzymu, zlokalizowany przy Piazza Venezia. Nim jednak tam dojdziemy, wytchnienia szukamy w jednej  z knajpek przy Via Cavour :) 
O drugiej części tego intensywnego dnia, wspaniałych zabytkach i najlepszej pizzie w Rzymie już w kolejnym poście! :)

Śladami Woodego Allena, czyli zakochane w Rzymie ;)

Myśl o wycieczce do Rzymu zakiełkowała we mnie po raz pierwszy, po obejrzeniu filmu Woodego Allena "Zakochani w Rzymie" ( jak widać kultura popularna ma dość duży wpływ na podejmowane przeze mnie kierunki wyjazdów :P), jednak dopiero przeczytanie książki "Anioły i Demony" Dona Browna utwierdziło mnie w przekonaniu,że muszę zobaczyć to miejsce! :)

Zatybrze ( Trasvetere) : to tutaj spotyka się młody architekt Jack z architektem ,który wybrał się w sentymentalną podróż do Rzymu w filmie "Zakochani w Rzymie" :)
 Przygotowania do naszej wyprawy, jak zwykle rozpoczęłam od poszukiwania tanich lotów. Z tym było wyjątkowo łatwo :) Z jednej strony znalazłam tanie połączenie do Rzymu z Modlina linami Ryanair :  bilet w jedną stronę od 59 zł :) tani lot do Rzymu, 
z drugiej zaś nieco droższe,ale bardziej komfortowe połączenie z Bydgoszczy włoskimi liniami lotniczymi Mistral Air ( niestety obecnie te loty zostały wyłączone:( ). Wybrałyśmy włoskie linie lotnicze ,gdyż w cenie biletu ,niewiele wyższej od ceny Ryanaira , mieścił się również całkiem spory bagaż :) Na wycieczkę wybrałam ostatni weekend czerwca, ponieważ  w każdą ostatnią niedzielę miesiąca wstęp do Muzeów Watykańskich jest bezpłatny ( co by nie patrzeć,zawsze to 16 euro
w kieszeni :))
Na płycie lotniska  Fiumicino ( większość tanich linii lotniczych ląduje na lotnisku Campino) lądujemy punktualnie o 17.35 i pierwsze co nas uderza, to żar lejący się z nieba ;) Ostatni weekend czerwca to zdecydowanie nie jest najszczęśliwszy czas na zwiedzanie  Wiecznego Miasta, chyba ,że ktoś jest zwolennikiem darmowej sauny :P Niespiesznie udajemy się do głównego budynku lotniska, a stamtąd na dworzec autobusowy . Z lotniska Fiumicino do centrum  Rzymu możemy się udać na dwa sposoby. Pociągiem ekspresowym Leonardo , który kosztuje 14 euro ( nie obowiązują zniżki dla dzieci) - środek transportu dosyć drogi, rzadko wybierany przez rodowitych Włochów( głównie korzystają z niego turyści), ale szybki. Do centrum Rzymu, wybierając pociąg, dostajemy się w około 30 minut. My oczywiście wybieramy wersję tańszą, czyli jeden z autokarów jadących z lotniska do centrum np. Terravision. Na stacji autobusowej jest kilku przewoźników, którzy w tej samej cenie oferują dojazd do Rzymu. Za około 5 euro( ceny mogą być nieco niższe ,jeśli kupujemy bilet przez internet ,bądź opcję "tam i z powrotem") po dwóch godzinach( po południu czas ten jest dłuższy niż normalnie, ze względu na korki) przejażdżki autokarem jesteśmy w centrum.
Na stacji Termini ( tam,gdzie dowozi nas autokar)przecinają się dwie linie metra: pomarańczowa
i niebieska, jest więc to idealne miejsce do przesiadki :) Muszę przyznać,że Rzym to kolejne doskonale skomunikowane miasto ( Paryż również był dla mnie wzorem świetnie skomunikowanego miasta) :) Metrem można się dostać praktycznie wszędzie ( no może poza dzielnicą TRASVETERE, ale tutaj dostajemy się komunikacją miejską), choć osobiście polecam zwiedzanie Rzymu pieszo!!! :)

Mapa metra - Rzym


Jak zwykle swoje pierwsze kroki kierujemy do kiosku po karty Roma Pass :) Wybieramy opcję na 48 godzin, w skład której wchodzi bezpłatne zwiedzanie pierwszego muzeum, zniżki do kolejnych muzeów państwowych ( w muzeach prywatnych, takich jak np. Muzea Watykańskie Karta Roma Pass nie obowiązuje) i bezpłatna komunikacja miejska na 48 h - metro A i B, metro naziemne, autobusy, trolejbusy i tramwaje. Uwaga: karta Roma Pass nie obejmuje transportu kolejowego Trenitalia oraz autobusów Atral/Cotral –co oznacza ,że korzystając z tej karty nie dojedziemy na lotniska Fiumicino/Campino i nie będziemy mogli poruszać się pociągami linii FR 1-2-3-4-5.
W kiosku pierwszy raz zostaje mile zaskoczona, okazuje się,że dzieci do lat 12 poruszają się komunikacją miejską za darmo! Również do państwowych muzeów wstęp dla Marysi jest bezpłatny, więc karta Roma Pass zdecydowanie nie jest jej potrzebna.
Do karty standardowo dołączona jest mapa, która staje się nieodłącznym elementem mojego wyposażenia :) Po kilku dniach zwiedzania wygląda tak ( jak widać była mocno używana :P)

Zdjęcie tego nie oddaje, ale na mapie są zaznaczone ścieżki długopisem :P
Jest już późno, więc postanawiamy udać się do naszego pensjonatu :) Tym razem wybieramy jedną z elegantszych dzielnic Rzymu ( w pamięci wciąż mamy swoje pełne strachu powroty do hotelu w Paryżu :P Paryż ), zlokalizowaną zaledwie dwie stacje metra od Watykanu.  Nasze nocleg znajduje się w pobliżu stacji metra Baldo degli Ubaldi. Jednak jak się okazuje ,trafienie tam bez mapy wcale nie jest proste! Mapa robi nam psikusa ( nie przygotowałam mapki dojścia ze stacji metra do hotelu, bo byłam pewna,że z mapą bez problemu sobie poradzimy ;) i nie odnajdujemy tam dzielnicy, w której znajduje się nasz pensjonat :P Po prostu jej tam nie ma! Ulica Via Moricca, której szukamy, jest na tyle mała,że napotkani przechodnie zupełnie nie kojarzą tego miejsca. Krążymy wzdłuż głównej ulicy, próbując znaleźć jakąś mapkę dzielnicy,niestety bezskutecznie. Gdy jesteśmy już u progu sił , zaczepiam przesympatyczych Włochów, którzy odpalają nawigację w telefonie i kierują nas w stronę naszego pensjonatu! :) Po chwili jesteśmy już na miejscu i bardzo szybko stwierdzamy ,że LT Rooms to strzał w dziesiątkę! Przestronny pokój z balkonem, to właśnie to,czego było nam trzeba :) Kolację jemy już na balkonie, podziwiając spokojne ulice Rzymu. Zbieramy siły na kolejny dzień, który przyniesie nam wiele wrażeń.