czwartek, 26 marca 2020

Barwy Tajlandii.

Tajlandia w dosłownym tłumaczeniu to kraj ludzi wolnych lub uśmiechniętych. Niezwykle różnorodna, budząca , przynajmniej we mnie, mnóstwo skrajnych emocji, od zachwytu w cudownych, buddyjskich świątyniach czy na szczycie wodospadu Erawan ,poprzez strach na targu Mae Klong ( targowisko rozkładane na torach po których kilka razy dziennie przejeżdża pociąg) ,radość w Elephan Haven Kanchaburi ( tzw. Park Szczęśliwych Słoni, w którym przebywają słonie uwolnione po katorżniczej pracy) czy złość ( na społeczne przyzwolenie dla prostytucji nieletnich) i zniesmaczenie ( showami w stylu PING PONG SHOW ). Ponad tygodniowy pobyt w tym kraju pozwolił mi na udokumentowanie kilku, z niezliczonej ilości, barw Tajlandii. 


Zdecydowanie barwą dominującą w tym kraju jest król posiadający niemal status boski. Wizerunek obecnie rządzącego Ramy X i jego małżonki można spotkać praktycznie wszędzie! Każda ulica, skrzyżowanie czy wjazd do miasta jest oplakatowany. Warto przy tym dodać, że surowe prawo przewiduje karę więzienia za obrazę jego majestatu. A obrazić króla można łatwo, wystarczy tyłem usiąść do jego wizerunku lub niewłaściwie potraktować banknot z jego wizerunkiem. Co ciekawe, prawo Tajskie zabrania również przebywania na terenie obiektów dostępnych do zwiedzania przewodnikom nie pochodzącym z Tajlandii. O historii tego kraju mogą opowiadać tylko Tajowie! ( prawda, że pachnie to trochę totalitarnym reżimem ? ;)
Ogromnym zaskoczeniem była dla mnie niezwykła przesądność Tajów. W tym kraju np. nie jest popularne kupowanie samochodów powypadkowych ( co na potęgę funkcjonuje u nas ), ponieważ Tajowie wierzą, że w aucie, które miało stłuczkę jest jakiś zły duch! Często wolą się zapożyczyć i kupić nowe auto, niż ryzykować, że będą wozili siebie i swoją rodzinę z złym duchem. Ich zamiłowanie do czczenia duchów przejawia się również w tym,
iż dosłownie przed każdym domostwem, sklepem, fabryką, hotelem a nawet barem GOGO powstają domki dla duchów zwane SALA PHRA PUM. Te kolorowe, udekorowane kwiatami i owocami mini kapliczki stanowią kamień węgielny każdej budowli w Tajlandii. 


Religią dominującą jest buddyzm, dzięki czemu możemy podziwiać mnóstwo buddyjskich świątyń. Będąc
 w Bangkoku trzeba zobaczyć otoczoną największą czcią w tym kraju i będącą zarazem wybitnym osiągnięciem tajskiej sztuki sakralnej Świątynię Szmaragdowego Buddy. Nie można również pominąć Świątyni Leżącego Buddy, w której znajduje się pozłacana figura leżącego buddy o długości 46 m i wysokości 15 m. Warto skorzystać
z możliwości spełnienia swojego życzenia w tej świątyni :)
Wzdłuż ściany pod okiennymi parapetami ustawionych jest 108 mis z brązu ,które symbolizują 108 znaków pomyślności buddyjskiej. Wrzucenie po jednej monecie
do każdej z mis gwarantuje spełnienia marzenia / pomyślność lub po prostu pomoc w utrzymaniu świątyni ;)
 
Na terenie kompleksu świątyni leżącego Buddy znajduje się szkoła masażu tajskiego, a turyści mogą podziwiać figurki masażu oraz malowidła naścienne przedstawiające w jaki sposób uprawiać tę sztukę. Masaże w Tajlandii są niezwykle popularne i dostępne praktycznie dla każdego, dzięki niewysokiej cenie ( 30-40 pln za godzinę ).



Będąc w Tajlandii ,poza targowiskiem na torach( wrażenie, gdy stoi się przy nadjeżdżającym pociągu jest niesamowite!), warto również odwiedzić pływający targ, na którym prosto z łódki można zakupić świeże owoce, warzywa itp. 

Na swojej drodze nie można pominąć filmowego mostu na rzece Kwai. Osławiona budowla jest jednym z 300 mostów wzniesionych na całej trasie kolei Birmańskiej zwanej Koleją Śmierci. Szacuje się ,że przy budowie tego mostu zginęło 116000 ludzi( ze względu na bardzo ciężkie warunki pracy), co daje 260 ludzkich istnień na jeden kilometr Kolei Birmańskiej.

Dla lubiących podziwiać piękno przyrody i relaks w wodospadzie z rybkami obgryzającymi martwy naskórek punktem obowiązkowym jest Wodospad Erawan. Polecam wspięcie się na 7 poziom nie tylko ze względu na możliwość ujrzenia niesamowitych widoków ,ale także na zaobserwowanie licznych, poubieranych drzew na drodze. To kolejny przesąd Tajów. Wierzą oni, że w drzewie mieszka duch kobiecy i z wdzięczności dla niego przynoszą mu piękne ubrania, żeby miał się w co ubrać. 



Ostatnią barwą ,o której muszę wspomnieć, jest niezwykła popularność w Tajlandii miejsc w stylu Walking Street
( Pattaya), gdzie każdy żądny przygód z pewnością je tam znajdzie ;)
Poza licznymi barami GOGO, znajdziemy tam również panie ( albo lady boyów) wolnych obyczajów stojących na każdym kroku, a także wspomniane już wcześniej bary z PING PONG SHOW ( miejsca w których prostytutki będące już na emeryturze wyrzucają różne przedmioty, owoce a nawet ( o zgrozo!) zwierzęta takie jak małe żółwie ze swoich narządów rodnych.



Moim zdaniem o Tajlandii można powiedzieć wszystko, ale na pewno nie to, że jest nudna!!! I chociaż sama raczej już tam nie wrócę ( zbyt wiele jest jeszcze pięknych miejsc do zobaczenia , to szczerze polecam!
PS. Jeśli doczytałeś do końca ,kłaniam się z złożonymi dłońmi i słowami KAP KUN KAA ( dziękuję po tajsku )

sobota, 21 marca 2020

Kambodża: kraj w którym zostawiłam kawałek serca.

Mojemu tacie, który zaszczepił we mnie miłość do podróżowania
Kambodża: moje drugiego marzenie podróżnicze ( dobrze, że w międzyczasie zrodziły się kolejne), kraj w którym pozostawiłam kawałek siebie, miejsce do którego na pewno jeszcze wrócę...
Kambodża to jeden z najbiedniejszych krajów Azji, wciąż podnoszący się po licznych wojnach domowych i krwawym reżimie Pol Pota. Cztery lata panowania w Kambodży Czerwonych Khmerów doprowadziły do ludobójstwa ponad 1/4 populacji tego kraju. Masowo wysiedlani mieszkańcy miast byli zmuszani do katorżniczej pracy na roli za przysłowiową miskę ryżu.1,5 miliona ludności zginęło z głodu, chorób i wycieńczenia. Każdy ,kto nie był niepiśmiennym chłopem stawał się ideologicznym wrogiem narodu. Wymordowano praktycznie całą inteligencję tego kraju, co pozostawiło swoje echa do dzisiaj, gdyż panuje tam ogromny analfabetyzm.
Mimo tych przeciwności losu( eufemizm), obecnie Kambodża się odradza min. dzięki turystyce. W tym biednym kraju zlokalizowana jest starożytna stolica Imperium Khmerów, która w XI wieku była największym ośrodkiem urbanistycznym na świecie.
Kompleks zabytków tego świętego miasta rozpościera się na obszarze ponad 400 km, w związku z czym udało mi się podczas wyjazdu zobaczyć tylko wybrane świątynie. Poza zapierającym dech w piersi Angkor Vatem, warto również odwiedzić świątynie w kompleksie Angkor Tom :) Must see dla fanów Tomb Raidera jest świątynia Ta Prohm, słynąca z tego, że malownicze korzenie drzew porastają ruiny świątynne. Osoby szukające wytchnienia od tłumów( aczkolwiek i tu spotkamy turystów ) powinny udać się do świątyni Bantey Srei. Ta niezwykle delikatna, zbudowana z czerwonego piaskowca Świątynia Kobiet zachwyca pięknymi płaskorzeźbami.
Kambodża to nie tylko cudowne świątynie, ale również jezioro Tonle Sap. Jedno z największych jezior w Azji i najbardziej zasobnych w ryby akwenów na świecie. Jezioro Tonle Sap jest tak niesamowite min. dzięki temu, że występują tam pływające osiedla, które przemieszczają się w zależności od pory roku i pływów. Ogromne wrażenie robią nie tylko pływające domy, ale przede wszystkim dzieciaki poruszające się po wodzie w miskach :)Zresztą temat dzieci w Kambodży szczególnie mocno mnie poruszył, gdyż w tym kraju praca dzieci jest na porządku dziennym.Na szczęście wykonują ja one przed szkołą lub po niej, co budzi nadzieję, że następne pokolenia będą żyły w większym dobrobycie. 
Na koniec trochę o jedzeniu, które w Kambodży jest mniej pikantne niż w Tajlandii, ale równie smaczne. Moją ulubioną potrawą został AMOK, czyli ryba ugotowana na parze ( prosto z jeziora Tonle Sap) w kremowym sosie na bazie mleka kokosowego.Koniecznie trzeba też spróbować ręcznie robionych " krówek" z cukru palmowego .Dla lubiących ekstremalne doznania Kambodża serwuje suszone robaki, szczury w całości i pieczone węże.
Kambodża na pierwszy rzut oka nie urzeka tak, jak sąsiadująca z nią barwna Tajlandia, ale robi coś ważniejszego- na zawsze  pozostawia ślad w sercu